Muszę być silna cz. 9

 Kochani.. coś słabo Wam idzie komentowanie i klikanie "Fajne".. mam nadzieję, że to się jednak zmieni. Oto kolejna część.. I proszę, wysyłajcie swoją twórczość na e-mail: [email protected]. Bardzo chętnie opublikuję. :)

**********************************************************************************************

Zbiegłam szybko po schodach do szatni i ściągnęłam z siebie kurtkę.

- Ile trawy.. jeny. - mówiłam cicho do siebie wytrzepując ubranie. Byłam wściekła, ale byłam tam bez szans i nie mogłam nic zrobić. Moja bezsilność w tym momencie mnie przerażała, a najgorsze w tym to, że próbowałam jeszcze się usprawiedliwić. Po wyczyszczeniu ubrań z wierzchu poszłam do toalety i zamknęłam się w jednej z kabin. Nie obchodziło mnie to, że zaraz zadzwoni dzwonek. Rozebrałam się do bielizny i zaczęłam starannie oczyszczać bluzkę z trawy. Następnie otrzepałam rurki i włożyłam wszystko z powrotem na siebie. Akuratnie zadzwonił dzwonek, ale nie spieszyło mi się. Wyszłam z kabiny i stanęłam przed lustrem, wyciągając z torby grzebień. Po paru minutach we włosach nie było ani jednego źdźbła, ale i tak po powrocie do domu musiałam umyć głowę i to porządnie. Zaplotłam moje długie włosy w warkocz i wyszłam z łazienki szukając sali lekcyjnej. Gdy w końcu znalazłam w tej ogromnej szkole salę 28c przystanęłam, zastanawiając się, czy aby na pewno warto iść na tę lekcję. Przecież to nudna matma. Chociaż w sumie pani jest fajna, a ja nie chcę robić problemów mamie. Bardzo się  wścieka, gdy wagaruję. Po chwili namysłu zapukałam parę razy i uchyliłam drzwi wsadzając do środka głowę, a następnie wsuwając się cała. Spojrzenia wszystkich były skierowane na mnie, co lekko mnie speszyło.

- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. - wypaliłam czerwona ze wstydu, widząc jak klasa chichocze. Odszukałam wzrokiem Darię i gdy zobaczyłam ten triumfalny uśmieszek nie miałam żadnych wątpliwości, że tę akcję przed szkołą wymyśliła właśnie ona.

- Siadaj Emilio. Wpisałam ci nieobecność, ale zaraz to poprawię. - odpowiedziała pani Ewa. - A wy otwórzcie książkę na stronie 109 i przeglądnijcie te definicje, zaraz was z tego odpytam. - zwróciła się do  pozostałych. Łał, nigdy jeszcze nie była taka surowa. Czyżby coś mnie ominęło? Posłusznie jednak usiadłam w swojej ławce i otworzyłam podręcznik. O nie, wielokąty.. Jeden z najgorszych możliwych tematów. Jakoś przeżyłam tę lekcję, w sumie pani mnie nie zapytała, więc było w miarę spokojnie, nie stresowałam się. Później był angielski, który także przeszedł bez problemu. A następnie fizyka - czyli znowu pod górkę. Prawda jest taka, że jestem humanistką i zdecydowanie lepiej idzie mi język polski i historia, a przedmioty ścisłe zaliczam ledwo na 3. Pech chciał, że zostałam wywołana do tablicy do obliczenia zadania z gęstości, którego kompletnie nie rozumiałam. Podeszłam jednak do tablicy z nadzieją, ze coś wykombinuję, lecz nic takiego się nie stało. Wlepiłam wzrok w podłogę nerwowo obracając w palcach kredę.

- Doczekam się rozwiązania tego zadania? - spytała zniecierpliwiona już nauczycielka. Pokręciłam przecząco głową. - Siadaj, jedynka. Mogłaś to poćwiczyć. - powiedziała. Dobiło mnie to, mama nie będzie zachwycona. Zajęłam swoje miejsce ledwo powstrzymując łzy.  Może to i głupie, ale zdarzało mi się płakać przez złą ocenę. Odetchnęłam z ulgą, gdy lekcja dobiegła końca. Potem były najprzyjemniejsze zajęcia tego dnia: język polski i wf. W tym drugim nie jestem jakaś wybitna, ale przynajmniej nie trzeba nic pisać ani liczyć. Wystarczy się ruszać. Dzisiaj nie mogłam się w ogóle skoncentrować, więc nawet na tych przedmiotach szło mi ciężko. Po wf-ie były już tylko dodatkowe kółka dla zainteresowanych, na które ja nie uczęszczałam, więc byłam już wolna. Zeszłam na dół, by zabrać swoje rzeczy z szafki, ale w niej nie znalazłam już nic.

         KLIKAJCIE FAJNE TO BĘDZIE NIEDŁUGO KOLEJNA! :3