Przepraszam, że taka krótka.. Jeśli chcecie kolejną dzisiaj to klikać "Fajne", dodam coś popołudniu. :)
+ wysyłajcie swoje opowiadania na e-mail: [email protected]. Z wielką chęcią opublikuję!
**************************************************************************************
Natychmiast podbiegłam i sprawdziłam wyświetlacz. Tak, to jego. Podniosłam telefon i wrzuciłam do torebki, po czym prawie biegiem ruszyłam do domu.
- Mamo jesteś? - spytałam głośno zamykając drzwi. Nie uzyskałam odpowiedzi, wywnioskowałam, że pewnie jest u sąsiadki z naprzeciwka albo poszła na zakupy. Poszłam od razu do swojego pokoju i usiadłam na łóżku z torbą. Wyciągnęłam z niej komórkę Karola. Nie chciałam tego robić, ale musiałam sprawdzić czy jest coś na rzeczy. Ciekawość dlaczego mnie tak unika była silniejsza i wygrała.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - karciłam się spoglądając na wyświetlacz pokazujący, że przyszły trzy nowe wiadomości. Zdawałam sobie sprawę z konsekwencji, mimo tego otworzyłam jedną z wiadomości. Od Kornelii: Kotku, dzisiaj o 18 u mnie ok? :* Kocham cię. Boże. To on ma dziewczynę?! Dlaczego mi nie powiedział? Byłam wściekła, bo robiłam sobie niepotrzebnie nadzieję, że może będziemy razem. Kolejna wiadomość była od niejakiego Oskara, a brzmiała następująco: Pamiętaj o próbie, 16:45 nie spóźnij się.
- Jaka znowu próba? Co on ukrywa? - mówiłam cicho do siebie. I ostatnia, od jego ojca. Tej jednak nie zdążyłam przeczytać, bo właśnie do pokoju weszła mama. Szybko wrzuciłam telefon chłopaka do torebki, by nic nie zauważyła. Popatrzyła na mnie podejrzliwie, ale nic nie powiedziała na ten temat. Zabrała z krzesła moje brudne ubrania i zeszła na dół. Tak jakoś wyszło, że zupełnie zapomniałam o komórce Karola i przypomniałam sobie o tym dopiero wieczorem, gdy przyszła kolejna wiadomość. Od Kornelii. Pisała jaka to jest zawiedziona, że nie przyszedł. Ups. Muszę oddać mu telefon. Ale to jutro, teraz pora pójść spać. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. Czekał mnie ciężki dzień, zdawałam sobie z tego sprawę.
Poniedziałek. Och, jak ja lubię poniedziałki. Bardzo miły początek niesamowitego tygodnia, który się zaczyna. Oczywiście to ironia. Znowu muszę wcześnie wstać, zebrać się do szkoły i iść tam, znosić kolejne obelgi kierowane w moją stronę.. Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam. Pod szkołą czekała mnie niespodzianka, której się nie spodziewałam. Kiedy zauważyłam idącą w moją stronę grupkę chłopaków, od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. Nie sądziłam jednak, że zostanę obsypana przez nich trawą. Dobrali się do mnie i zaczęli całymi garściami wrzucać mi to za koszulkę, jeden nawet wtarł mi ziemię we włosy. Próbowałam się im wyrwać, ale na darmo, byli zbyt silni. Gotowało się we mnie, ale wytrwałam. W końcu przestali, a przede mną nagle pojawiła się Daria.
- To twoja sprawka?! - wrzasnęłam wściekła patrząc na nią z pogardą.
- Spokojnie, Emi. Nie, to nie moja sprawka. - odparła z uśmiechem, a ja ledwo powstrzymałam się od uderzenia jej w twarz. Kłamie, wiedziałam to.
- Ta, jasne. A teraz daj mi spokój i łaskawie się odsuń. - mruknęłam. Cwaniara zablokowała mi drzwi wejściowe do szkoły.
- A co jeśli tego nie zrobię? - spytała cieniutkim głosikiem udając niewinną i bezbronną.
- To będziesz miała kłopot. - odpowiedziałam gromiąc ją wzrokiem. Po chwili posłusznie odsunęła się i pozwoliła mi nacisnąć klamkę. Uchyliłam drzwi chcąc jeszcze coś powiedzieć, Daria jednak mnie uprzedziła.
- Zastanów się poważnie Emilio kto tu ma kłopoty i będzie je miał. Bo to na pewno nie ja. - syknęła i obróciła się na pięcie.
- Dzięki, pomyślę nad tym. A chociaż nie, wiem już. Wy wszyscy macie i będziecie mieli kłopoty, za to, co teraz mi robicie. - warknęłam wchodząc do budynku.