Kochani oto druga część opowiadania. Przepraszam, że tak długo, nie miałam weny, a nauka zajęła mi też w sumie więcej czasu niż się spodziewałam. Cieszę się z pierwszych komentarzy, już 6 osób kliknęło "Fajne". Dziękuję Wam bardzo! ;*
Narratorem tej części jest Łukasz i tak będzie na zmianę. W kolejnej części narratorką będzie Wiktoria. I przepraszam, że obecnie jest nudne, po prostu chcę zapoznać Was w pierwszych częściach z bohaterami, kolejna będzie już ciekawsza, akcja się rozkręca, ale to niespodzianka. Miłej lektury! ;*
Jestem Łukasz. Skromnie mówiąc najpopularniejszy chłopak w budzie. Mam 17 lat i jestem uczniem drugiej liceum, tak, niestety. Dziewczyny oglądają się za mną, widzą we mnie boga. Spoko, nie przeszkadza mi to, tyle, że wszystkie lecą na moją kasę. A to już nie jest plus mojej pozycji w budzie. W domu mieszkam z rodzicami, chociaż prawie w ogóle ich nie ma w domu i z siostrą, Dominiką. Strasznie wkurzająca, ale jesteśmy rodzeństwem. Tak już chyba ma być, że młodsza siostra okropnie irytuje swojego starszego brata. Moim zdaniem to absurd. Wracając do tematu.. Mam najlepszego przyjaciela Adriana. Uwielbiam robić z nim numery w szkole. Nie cierpimy dyra, więc z przyjemnością psujemy mu każdy dzień, wymyślając coraz lepsze żarty. Za to nas kochają. No, ale ma to też swoje minusy. Kontroluje mnie siora.. A właśnie, dzisiaj sobota, więc umówiła się i poszła na miasto. Będzie spokój.
Rano wstałem z uśmiechem, wiedziałem, że Dośka nie popsuje mi humoru, bo najprawdopodobniej już jej nie będzie. W przeciwieństwie do niej, ja wysypiam się w weekendy. Zaspany zsunąłem się z materaca i boso poszedłem na dół do kuchni. Krzątała się już tam nasza gosposia Sandra. Bardzo miła kobieta, pracująca u nas od lat. Zatrudniona przez martwiącą się o nas matkę, bała się, że nie będziemy mieli co jeść. No nie zdziwiłbym się, gdyby nie zauważyła, że nie żyjemy, ba! Myślę nawet, że by jej nas jakoś tak bardzo nie brakowało. Starzy to pracoholicy, ale leczyć się nie mają zamiaru. Ja, pogodziłem się z tym, że mają nas głęboko gdzieś już dawno, ale Dominika nie, wciąż ma nadzieję, że może jednak wrócą i zrozumieją swój błąd. Ja jednak w to nie wierzę. Dobra, może przesadzam, za dużo myślę i sam nie wiem co mi jest.
W kuchni zjadłem szybko śniadanie przygotowane przez Sandrę i wbiegłem po schodach na górę. Chciałem zobaczyć się z Adrianem, moglibyśmy razem dokądś pójść. Wpadłem jak burza do pokoju i zacząłem gorączkowo szukać mojego telefonu.
- Gdzie jest mój.. mówiłem sam do siebie, z nadzieją, że się odnajdzie.
- Sandro widziałaś może mój telefon?! wrzasnąłem głośno.
- Nie! dobiegł mnie głos z dołu. Rozglądnąłem się jeszcze raz po pokoju, gdy usłyszałem cichą muzyczkę. Po dźwięku doszedłem do miejsca, w którym znajdował się mój telefon. Musiałem wejść pod łóżko, żeby go dosięgnąć.
- Halo?
- Cześć stary! Nie śpisz już?
- No siema, Adrian. Właśnie miałem do ciebie dzwonić. Nie śpię, może byśmy dziś gdzieś wyskoczyli?
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że dostałem newsa, Marlena organizuje imprezkę w piątek! Rozumiesz? To ta najpopularniejsza i najgorętsza laska w szkole! Jesteśmy zaproszeni. A co do dzisiejszego wyjścia to sorry, ale nie mogę. Starzy wrócili z Egiptu i jedziemy razem odwiedzić wujka. Nie dam rady się wykręcić, za tydzień znowu jadą, tym razem na Wyspy Kanaryjskie, więc chcą spotkać się z rodzinką teraz. Sorry, naprawdę. powiedział przepraszająco Adrian.
- Dobra, spoko. Dozo kiedyś tam. A i możesz powiedzieć Marlenie, że będę na imprezce. odparłem zawiedziony. Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że obmyślimy kolejny genialny plan na poniedziałek, właśnie na dzisiejszym spotkaniu.
- Okej, to dozo stary. zakończył rozmowę. Rzuciłem telefon na łóżko i poszedłem po laptopa. Cały dzień spędziłem w sumie przy kompie, grając w nową strzelankę, bo do reszty kumpli nie mogłem się dodzwonić. Dzień zdecydowanie nie należał do udanych.
EDIT: Kochani, kolejna część jutro.. lub we wtorek. Przepraszam, ale mam naukę i jakoś chwilowo brakuje weny.. Postaram się coś stworzyć jutro, ale nic nie obiecuję, przepraszam. ;*