Jestem w 2008 roku.
To był luty. Lady D. w służbowych celach wybrała się do Newcastle i... zabrała mnie wielkodusznie ze sobą...
Ta podróż świetnie mi zrobiła, ponieważ byłam w tym czasie na zakręcie życiowym kończąc pewien szalony, nieziemski a zarazem toksyczny związek. Taki resecik. Pomogło!
Zanim dotarłyśmy do Newcastle, na kilka godzin wpadłyśmy do ślicznego uniweryteckiego Cambridge pod Londynem.
Ależ klimat!