Przyszedł czas na wywód emocjonalny -czyli co mnie wkurwia do kresu wytrzymałości.

Już trzeci rok dojeżdzam do szkoły i chcąc nie chcąc narażam się na wiele niebezpiczeństw z tym związanych.

-czyli? Ano nie chodzi mi tu o kieszonkowców, kanarów itp. W czym problem? Już wyjaśniam... Codziennie rano budzę się w ten sam sposób, wyłączam telefon i natychmiast zrywam się za łóżka na równe nogi po to by nie zasnąć ponownie, rozciągam się, robię 10 pompek i 5 podciągnięć na drążku -tak o na ogarnięcie ryjka ;) Po wykonaniu wszystkich czynności które trzeba wykonać przed wyjściem podążam na przystanek -i właśnie od tej pory zaczyna się moja wojna. Kiedy tylko autobus otworzy drzwi przebijam się co sił do najbliższego miejsca siedzącego przez falę gimbusów. Kiedy już wkońcu usiądę zaczyna się monotonny i powtarzający się dzień w dzień potok gadek tych popierdolonych dzieci! kurwa! szlak mnie trafia jak słyszę tylko jak zaczną gadać o tym jak bardzo im się wczoraj nudziło, bo tato znalazł im ''szluga'' pod klawiaturą i zabrał laptopa i telefon. Co to oznacza dla takiego dziecka? ano to, że kurwa już nie ma pojęcia jak skontaktowac się ze znajomymi i nie wyjdzie z domu, bo nie wie kto gdzie jest! -jednym słowem życie traci sens! Mało tego najlepsza jest reakcja 14-sto letnich dresików na wejście straży miejskiej która tak o po prostu wsiada by się przemieścić dalej. -co jest takiego śmiesznego? ano to gdy taki pro-elo-joł-joł dres jeszcze ze śliniaczkiem w kieszeni zobaczy strażnika z miejsca wyciąga z prawej kieszeni kurtki i tak pogniecione 3 papierosy i odruchowo chowa je na jajca. -inteligencja upadła i krwawi [*] po 15-stu minutach jazdy walczę o życie wydostając się z autobusu taranując łepków jak się tylko da.

-Koniec końców nie pierdolone lewackie gimbusy doprowadzają mnie do tego, że padam na kolana i płaczę nad idiotyzmem ludzkości...

Kto taki? już opowiadam.

Sam dojazd to dopiero 25% mojego codziennego cierpienia, najgorszy jest jednak powrót. Kumulują się wtedy największe bóle mojej duszy. Niezaleznie o której godzinie w tygodniu bym nie skończył lekcji to autobus jest wręcz zakurwiony ludźmi! nie uczniami, czy ludźmi wracającymi z pracy, a starymi ludźmi! i nie są to zwykłe kochające staruszki -to pierdolona pseudo-zomowska moherowa bojówka! Mam dwie babcie i bardzo je szanuję, szanuję osoby starsze, ale to co widzę jest nie do pomyślenia! nie dość, że wsiadając do autobusu muszę uprawiać istną gimnastykę, aby skasować bilet to jeszcze wzrok beretów jest zabójczy, widze wtedy tą nienawiść i agresję która czeka na odpowiedni moment by wystrzelić. Najlepszym jest zajęcie miejsca w autobusie -ooo wtedy to masz przejebane! tłum ludzi patrzy na Ciebie jak na popierdolonego to jeszcze 

gdy taki moher zwróci Ci uwagę na to, że nie masz kultury to wybucha wręcz fala złośliwych komentarzy na Twój temat, jaki Ty jesteś nie wychowany. I jeszcze ten przerażający zapach starszych kobiet... 

albo są to perfumy o tak mocnej woni, że kręci się w głowie, albo jest to smród gnijących zębów, albo po prostu braku higieny osobistej... Co przystanek to kolejna walka, między ludźmi starszymi, a młodszymi. Młodsi zazwyczaj mogą liczyć jedynie na miejsca przy drzwiach -bo na tyle pozwala im dojść moherowa armia. Starsi ludzie przepychają się przez młodych jak chuj między pośladkami co chwila rzucając komentarzami, że przy wyjściu się nie stoi... -A GDZIE KURWA STAĆ JAK DO CHUJA STOICIE JAK ZOMOWCY W ZWARTYM SZEREGU NIE POZWALACJĄC PRZEJŚĆ DALEJ!!! Potem co mnie wkurwia to ta nieustająca fala komentarzy na ten temat!

     Rozumiem, że starsi ludzie wymagają szacunku i zrozumienia, ale czy nie można pojechać autobusem 15 min szybciej? wtedy kiedy nie ma w nim dzieciaków wracających ze szkół? Codziennie jest ten sam problem.

Mam nadzieję, że komuś się chciało to wszystko czytać, ale musiałem po prostu wywalić to co myślę do większej gamy odbiorców ;) Gratuluję cierpliwości! ;)

wszelkie pytania kierować TU!

Pozdrawiam moich obserwatorów! ;)

Bolsu.