taki sam jak inne ten dzień dziś, moje wielkie miasto znowu pędzi. na ulicach grzesznicy i święci, do ziemi wszyscy przyciśnięci smogiem.
zmęczeni chłodem oddechów swoich własnych, wychodząc z mieszkań na ciepło za ciasnych, na ulicy oplute deszczem kwaśnym w celu niejasnym snują się tam i tutaj. wciągają w płuca toksyczne związki, zaplątani w toksyczne związki. na ustach mają złożeczeń wiązki, obowiązki wykonują beznamiętnie, wpadli w pętle dni snów, dni słów i znów powtórzy się wszystko za dobę.
tak sobie myślę to właśnie jest powodem ostatnio mało sypiam oddycham smogiem.
wcale nie tęsknię.