Dzisiaj bardzo mocno wróciły do mnie negatywne wspomnienia z moim ostatnim miejscem pracy. Moja pierwsza w życiu praca... wydawała się być genialna! Robota marzeń! Dobrze płacą, możesz robić sobie przerwy kiedy chcesz, super towarzystwo, pani kierownik do rany przyłoż. Niestety to wszystko, oprócz towarzystwa, okazało się złudne. Pierwszy miesiąc minął wesoło, drugi jeszcze bardziej. W trzecim cudowny czar minął. Zaczęłam zarabiać nawet 3 zł za godzinę, ponieważ p. Ela (nasza kierowniczka) wprowadzała pracę akordową przy wykonywaniu najbardziej ciężkich prac. Normalnie za godzinę powinnam dostawać 8 zł na rękę i taka kwota mi odpowiadała. Bywały również akordy, kiedy można było zarobić nawet 15-20 zł na godzinę. Jednak taki układ szybko minął kiedy p. Ela zauważyła, że za szybko pracujemy i zbijamy takie kokosy.
P. Ela bardzo mnie lubiła, dawała mi zawsze robotę gdyż widziała, że mi zalezy. Niestety po 3 miesiącach pracy, dowiedziałam się, że nic nie robiłam tylko siedziałam na przerwach i nie należą mi się pieniądze, które powinna mi wypłacić aby moja wypłata była sprawiedliwa z ilością przepracowanego czasu. Nie wiem dlaczego, po co, jak to się stało. Dlaczego w takim razie mnie nie wyrzuciła skoro byłam takim złym pracownikiem? Jak mam teraz pójść do kolejnej pracy z takim doświadczeniem?
Najgorsze jest to, że rozpoczełam pracę z myślą ciekawego startu w dojrzałość. Starałam się jak mogłam. Wyrabiałam 200% normy aż mój kręgosłup tego nie wytrzymał i zostałam zmuszona zrezygnować.
Jak można tak wykorzystywać młode osoby? Jak ja mam mieć szacunek do osoby starszej, która traktuje mnie i innych jak gó*no?
Od początku podporządkowywałam się do wszystkiego, nigdy nie wywyższałam się ani nie starałam wybiegać poza plan. Chciałam być szarą myszką, która pracuje i zarabia jak inni. Niestety i tak dostałam po głowie...
To jest przestroga i nauczka. Nie ma idealnej pracy. Moje współpracownice narzekały na pewną księgarnię książek - a to za cieżko, a to są z góry ustalone przerwy i tylko po 5 min, a to tamto, a to sramto... W Present Service było bardzo cięzko, wypłata była nie proporcjonalna do wykonanej pracy, przerwy można było sobie robić w dowolnym czasie i różnej długości ale to był jeden ze sposobów jak tu udupić potem danego delikwenta.
Młode osoby chętnie są przyjmowane do pracy na magazynie, ulotkach i innych duperelach, ponieważ pracodawcy myślą, że uczniowie bądź studenci nie znają się na prawie i boją się prowadzić spory z firmami, które ich zatrudniają. Poniekąd mają rację. Skąd młodzież w dzisiejszych czasach ma znać swoje prawa i obowiązki? Niezbyt chętnie tworzy się programy nauczania z uwzględnieniem Konstytucji, no chyba, że jakiś nauczyciel we własnym zakresie poruszy tą kwestię, a uczniowie jednym uchem suchają a drugim wypuszczają. A co z Kodeksem pracy? Kodeks pracy jest jak instrukcja - a po co to mam czytać, zaraz sama/sam wszystko ogarnę szybciej.
"Chciałabym Was poinformować o tym, że p. Ela jest ostatnią jędzą jaką kiedykolwiek w zyciu spotkałam. Bardzo się rozczarowałam. Kobieta mnie oszukała, nie wypłaciła mi odpowiedniej ilości gotówki, kazała z tego powodu pracować żeby wyrobić normę 150 zł gdyż dopiero od tej kwoty mogła mi przelac pieniądze. Co się okazało? Taki system nie istnieje. Może opiszę wszystko od początku... 14.08 pracowałam od godziny 8-12.30. Musiałam skończyć wczesniej gdyż źle się poczułam. Niestety nie wpisałam tego dnia do karty pracy, ponieważ były one rozpirzone po całej firmie z powodu wyjazdu p. Eli, która jak zwykle nie ogarniała co się dzieje. Postanowiłam załatwić tą sprawę 5.09, ponieważ wcześniej nie dałabym rady z pwowdu wyjazdu nad morze. Po przyjściu 5.09 w celu podpisania rachunku dostałam informację, że nie może mi teraz tego dnia zaliczyć. Ok, zrozumiałam. Poprosiłam jednak o moją kartę pracy, żeby sprawdzić czy wszystko zostało policzone jak należy. Kopnęła się o 5 zł, ponieważ jedną rzecz zanotowałam nad kolumnami. P. Ela stwierdziła, że nie będzie tego liczyć, poniewaz powinnam to zanotować w odpowiednim miejscu. Jednak po rozmowie stwierdziła, że jest możliwość aby zmienić mi rachunek, jednak nie może mi wydac rachunku w wyskokości 37 zł (za 14.08 + 5zł), ponieważ rachunki można wypisywać od 150 zł dlatego kazała mi przyjść na parę dni do pracy aby wyrobić tą normę i dostać pieniądze, a wypłatę z akutalnego stanu rachunku dostanę do 10.09. Niestety po paru dniach zastanawiania się nad tym stwierdziła, że mój stan zdrowia nie pozwala mi na dalszą pracę w takiej firmie. Zadzwoniłam do p. Eli i powiedziałam, że nie dam rady przyjść i zapytałam co mam zrobić w sprawie wypowiedzenia. W odpowiedzi dowiedziałam się, że umowa zlecenie sama się rozwiązuje i nie ma sensu abym tam przychodziła i to załatwiała. 10.09 wypłaty nadal nie dostałam. Zadzwoniłam i dowiedziałam się, że to moja wina bo przyszłam o jeden dzień później podpisac rachunek i mam czekać do kolejnej puli wypłat. Spytałam wtedy czy musze w takim razie czekać miesiąc, p. Ela odparła wtedy chamsko "Takim tokiem myślenia możesz nawet czekać 2 miesiące". Wkurzyłam się, pojechałam z mamą do Present Service. Zaczęła krzyczeć, że plotę farmazony z tymi miesiącami, a odpowiedź "możesz nawet czekać 2 miesiące" było sarkazmem ponieważ ja również używałam sarkazmów podczas rozmowy. Dowiedziałam się, że prawie wgl nie pracowałam i tylko siedziałam na przerwach... W takim razie dlaczego mnie nie zwolniła skoro byłam takim złym pracownikiem??? Rozmawiałam z inną pracownicą. Tak samo jak ja podpisywała rachunek w piątek 5.09. Dostała kasę w sobotę. Jednak równiez jej rachunek się nie zgadzał. Brakowało jej też pewnej ilości kasy, dlatego uczciwie zapytała p. Elę ile musiałaby teraz pracować, żeby wyrobić normę 150 zł... Pani kierownik od siedmiu boleści powiedziała, ze coś takiego nie istnieje i normalmnie przeleje jej pieniądze... Pytam się, gdzie tu jest kuurwa sprawidliwość? Pracowałam tam 3 miesiące. Uważałam p. Elę za extra babkę, mega ją lubiłam... Nawet najeżdżałam na mojego chłopaka, kiedy on zarzucił jakiś kiepskim, chamskim zdaniem w kierunku p. Eli podczas jego krótkieho pobytu w tej firmie... Strasznie mi jest przykro. Zapomniałam bym dodać, że Maciej (mój chłopak) był w takiej samej sytuacji co ja, jednak w jego przypadku ilość pieniędzy się zgadzała. "
Pamiętajcie! Oczy i uszy szeroko otwarte, a swoje prawa i obowiązki należy znać aby lepiej spać.
Dobranoc ;)
Inni zdjęcia: . milluchaa;* patrusia1991gd:) patrusia1991gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24