Wakacje... wakacje... wakacje....
Początek studenckiego życia. Kto by pomyślał, że 4 lata od momentu założenia tego photobloga tak szybko zlecą. Wtedy największymi zmartwieniami były sprawdziany, kartkówki... geografia w gimnazjum szerzyła postrach, a w liceum to matematyka prowadziła do stanów nerwicowych. Teraz rozpoczyna się nowy, inny, ciekawy rozdział w historii mojej edukacji. Mam nadzieję, że i tym razem ukończę wszystko w terminie ;)
I tak pewnie nikt tego nie czyta, więc mogłam sobie pozwilić na różnego rodzaju błędy, m.in. językowe, ortograficzne, bla bla bla. Raczej nie znajdzie się osoba, no chyba, że nadal istnieje moda na haters gonna hate, która będzie cierpiała na ból dupy z powodu ranienia naszego pięknego języka.
Mielno? Minęło fantastycznie! Pogoda cudowna, chociaż wszyscy zapowiadali, że będzie zimno i deszczowo. Tak czy siak, czas bardzo miło spędzony w PRZYJAZNYM I NORMALNYM towarzystwie. W pamięci zawsze pozostanie mi pan kierowca z autobusu (Koszalin-Mielno), który wie, że niektóre piosenki niezbyt mi się pdobają a wtedy przełącza stację na tą gdzie właśnie produkuje się Podsiadło :), a oprócz kierowcy to i szpital w Koszalinie, prysznic z wbudowanym radiem, Maks Ż. przy sklepie adidasa :), cudowne, gwiaździste niebo nocą na plaży, nieudany bieg Maćka ze mną na baranach po piasku, udane wejście na teren zawodów Kite surfingowych, nocne chrapanie współlokatorów, słynnego Mateusza z domku nr 8, który był zafascynowany Marysią, 30 minut szukania małej kebabiarni Spring Kebab z Kubą i Maciejem, i wiele, wiele innych rzeczy/osób/sytuacji.
To chyba na tyle.
...a kto czytał ten trąba!