Na zdjęciu mój kot i bokeh choinki <3
Awww... już po świętach, mamy nowy rok... i trzeba się przyzwyczaić do wczesnego wstawania. Ciężko, zwłaszcza, że jestem takim strasznym śpiochem!
Wf na lodowisku? O tak! Uwielbiam! Śpiewanie "ona tańczy dla mnie", a potem wydzieranie się i fałsze z Igusią. Na koniec gorąca czekoladka <3
Piątkowa wizyta u fryzjera jak najbardziej na plus. Grzyweczko - witaj!
Wczoraj kino, Hobbit. Bardzo mile spędzony czas.
I kolejne wątpliwości, znów muszę sobie wszystko przemyśleć. To wszystko nie jest takie proste. Jeszcze trudniejsze, gdy na prawdę nie ma się pojęcia - czego się chce. Tyle komplikacji... potrzeba dużo czasu.
Jeden z najlepszych tygodni w tym roku - być może. :)
Słucham sobie właśnie soundtracku z "Przerwanej lekcji muzyki" (film poooleecam!).
W dodatku znalazłam dziś w pokoju karteczkę z tytułem jakiejś piosenki. Dokładnie było to "It must have been love" - Roxette. Wpisałam do youtuba i usłyszałam muzykę, która praktycznie cały czas leciała w teatrze na "Mayday". Cudna. Swoją drogą - nie mogę się doczekać drugiej części.
Jak już piszę tak filmowo-teatralnie, muszę wspomnieć o fimie "Woda dla słoni" - trafił on na listę moich najukochańszych <3
Po prostu magiczny, zakochałam się w nim. A sama muzyka również fantastyczna, można się rozmarzyć *.*
3majcie się! :)