nawet już sufit z podłogą powtarzają zaciekle pasjami te wszechobecne farmazony
błagać mam ręce wznosząc do nieba a żeby nie słuchać pierdolenia
czy rękami tymi tapetą nadziei wyklejać ściany głupiutko się łudząc
kusi
kusi zemleć uszy w młynku
pozostawić reducentom
w cichym kąciku za bifyjem
bądź też zaszyć je w sobie
jak w łupince
a siebie w dziupli
u drzew koron