Jestem abstrakcją.
Absurdem.
Czarno-białym puzzlem z kolekcji kolorowych.
Odłamkiem plastiku ze szklanej butelki.
Z zawodu zaś jestem nikim.
Podrabiam kredki bambino i sprzedaję w szkole za podwójną cenę.
Na przyszłość planuję wymyślić nowy kolor.
Ale teraz prywatnie.
Można mnie porównać do wypukłej, wyskakującej postaci z książki.
Tylko czasem się zacinam.
Nałogowo zaglądam do kieliszka.
Nie mówię, że piję.
Po prostu do niego zaglądam.
Wyhoduję kiedyś drzewko pieniężne.
A plony będę rozdawać biednym dzieciom.
Powiem jeszcze,
że głupszej od siebie to ja nie znam.
Strasznie ciężko było to powiedzieć.
Cieszmy się, że mamy to za sobą.
Teraz się trochę polanszę.
Od lat nie wiem ilu, potrafię sobie sama zawiązać buty.
I to na dwa sposoby!
[daję odpłatne korepetycje!]
Dobra, teraz na poważnie.
Jestem nienormalna, chora psychicznie, lub jak kto woli - zwariowana.
Mi bardziej pasuje 'dziecko downa'.
Mam na na imię Karolina, mam 16 lat.
I nie obchodzi mnie to,
że wyglądam na więcej.
Pozory mylą.
Nie wiesz?!
Podobno w życiu "jadę" dziwnymi wartościami.
Ponoć wykształcenie jest najważniejsze.
Błąd.
Ważne jest, ale z pewnością nie najważniejsze.
Jeśli zakuwałabym tak,
że czasu dla przyjaciół bym nie miała
to prędzej czy później lina i pętla stałaby się moją rodziną.
I nie jestem żadną księżniczką.
Koronę, maniery i słodką minkę zakładam tylko do zdjęć.
Jednak kolor różowy nie służy mi tylko do dekoracji,
ale i do malowania świata.
Niczym "niezawodny" program komputerowy,
który potrafi nawalić w ostatniej chwili.
Zmienna jak wskazówka wagi.