Coraz gorzej, coraz ciężej, bez żadnej wiary, szacunku do siebie i zaufania- oto My, brniemy do przodu i do przodu. A dokąd? Gdzie nasz ciel? Gdzie meta? Chce już wygrać, wygrać naszą przyszłość, nasze wspólne życie, marzenia, podróże, przemyślenia, noce. Chce nas, czy o wiele proszę? Sądzę, że nie.. to tylko obłudne marzenia- głupiej ja, która wierzyła, że coś z tego wyjdzie, która chciała więcej niż mogła i pragnęła. Mówi się, że chcieć a móc to inne światy, czy się z tym zgadzam? Chcę i mogę zrobić to czego boję się, a jednak.. coś mnie zatrzymuje, co? Ona. Inna. Kolejna twoja wybranka, którą niestety nie jestem JA. Czy to boli? Pytanie retoryczne. Boli jak diabli, jak cholera. Patrzeć na szczęście, które nie wiąże się ze mną ani z UKOCHANĄ MOJĄ OSOBĄ. Ukochana osoba, kto to taki? Wysoki niebieskooki brunet, który zawrócił mój świat? Być może. Sama nie wiem. Jest coraz gorzej, coraz ciężej, bez żadnej wiary, szacunku do siebie i zaufania- oto MY, wymarzeni My. A przez kogo? Mnie. Głupie ja, głupie my- powiedział. Nigdy nie będzie nas- odparł. Te słowa to jak wbić komuś nóż w serce, gorzej, to tak jakby je wyrwać, podeptać, napluć i powrotem włożyć na miejsce. Moje serce już nie oddycha- dla niego. Dla mojego ukochanego. Moje serce krwawi, bezsensownie bije, nie wiadomo z jakiej przyczyny staje się coraz słabsze. Kiedyś w końcu wysiadnie przestanie bić a tym samym ja sama istnieć.