Marienkirche, München :). Widok z wieży (nowego) ratusza.
Po baaaaaaaaaardzo długiej przerwie wreszcie coś! Postanowiłam się nieco rozpisać. Nareszcie mam 'trochę' zdjęć. Większość z wyjazdu do Niemiec, ale są jeszcze inne - ogólnie z wakacji. Sesja najwcześniej chyba we wrześniu, o ile uda się wreszcie umówić z Agą :P. Bo wątpię, żebym z kimś innym poszła...
Nie pisałam tu hohoho jak długo. Matura jakoś przeszła, była wyjątkowo trudna (np. matematyka, niemiecki). Robiłam dziesiątki arkuszy, i z poprzednich lat, i przykładowych, więc wiem, co mówię. Potem stres przez ponad miesiąc czekania na wyniki, następnie mega radość, poźniej zamieszanie ze studiami, które trwa do dziś. Mogłam zrobić to raz i porządnie, ale oczywiście - jak to ja - musiałam wszystko pojebać :3. No ale cóż, teraz trzeba działać, latać z papierami. Życie. Mieszkanie wstępnie załatwione, z tym jest ok.
Moje wakacje zaczęły się dopiero z końcem lipca - wcześniej tylko praca i siedzenie w domu, ewentualnie wyjście wieczorem na miasto. Kiedy siedziałam w pracy, to pogoda była cudna; słońce, czyste niebo, upały po 30 stopni, znajomi nad wodą... a gdy miałam wolne dni, to oczywiście plucha i o co najmniej 10 stopni mniej. Takie moje szczęście. Udało mi się tylko raz pojechać nad wodę, oczywiście na Chorwację do Jurkowa :), ale dobre i to.
Wyjazd do Monachium - zaraz po Norwegii najlepszy wyjazd życia <3. Codziennie zwiedzanie przepięknego miasta, jazda S- i U-Bahnami (gimnazjum, Aga, pamiętasz? :D), słoneczna pogoda, pyszne piwko w klimatycznych knajpkach, świetni nowo poznani ludzie, bawarskie stroje, czyściutkie ulice, schludne domki z okiennicami, niemiecki porządek i punktualność, całkiem inna rzeczywistość... Hm. I jak zwykle obserwowanie jak to się żyje w normalnym kraju... W kraju dla ludzi.
Wyjazd zdecydowanie za krótki i nie zwiedziłam nawet 1/5 tego, co warto tam zobaczyć, ale mam zaproszenie na Oktoberfest :D i modlę się, żebym mogła jechać (studia :/). A po studiach... po studiach chcę uciec na dobre.
Po Monachium tydzień w Rabce i doba w Krk, leniuchowanie, spotkania ze znajomymi (działo się!). Ale strasznie mi żal, że ani razu nie udało się pójść w Tatry... Bo albo wymówki towarzyszy, albo beznadziejna pogoda - zawsze coś... Jak w tym roku choć raz nie pójdę, to mnie trafi! Co chwilę widzę fotki znajomych (choćby z głupiego MOka) i umieram.
Tyle na dziś. Może ktoś to przeczyta (płonne nadzieje XD). Postaram się dodawać notkę w miarę często, z czym szczerze mówiąc może być problem, bo od czwartku Bieszczady, a po powrocie wreszcie namioty! (Oby pogoda dopisała...).
We'll never know, we'll never know
What stands behind the door.
But I got a feeling
And it's a feeling that it's worth dying for
Just close your eyes and hold your breath.