W końcu usiadłem, w spokoju pomyślałem co się dzieje dookoła mnie. Wiem, dobrze wiem odciąłem się prawie ze od wszystkich. Myślę po prostu że w końcu przyszedł czas w którym w pełni pogodziłem się z myślą że jestem daleko, od tego gdzie się wychowałem i od ludzi z którymi dzieliłem te życie. Chciałbym dzielić je w dalszym ciągu, lecz trudność tego wyboru co dzień wzrasta. Co dzień rodzą się kolejne zobowiązania dotyczące, obcego a jednocześnie już znajomego mi kraju.
Wiele par oczu które wydawały mi się tak znajome, i tak ważne. Teraz wydaje się obcymi, głosy które słyszałem, ciepłe, zapamiętane. Teraz zmieniają się w echo pośród gruzów czerwonych ścian. Nawet gdy wsłuchuje się w ich znaczenie, zgrzytanie zębów zagłusza wszelkie dźwięki.
Dzieląc się życiem, starałem się zostawiać cząstki siebie w sercach i duszach osób mi ważnych, najwydoczniej popełniłem bład myśląc że to jest ta właściwa droga. Patrząc z boku na wszystko, na ludzkie zachowania i czyny. Wiedziałem że ludzie nie doceniają tego co mają. Każdy goni swoje pragnienia... miłości, przyjaźni, bogactwa, wiedzy... Lecz gdy na swojej drodze podcinają skrzydła innym... Owoc sukcesu nie smakuje już tak dobrze. Wszelkie starania i intencje włożone w swoja wygraną tracą tak naprawde sens... bo nie ma sie z kim podzielić swoim szcześciem, nie ma do kogo uśmiechnąc i powiedzieć jak bardzo jest komuś dobrze....
Wiele fałszu unosi sie wokuł nas, wciąż chybiając próbujemy złapać właściwą klamkę... By wyjść wkońcu z tego pokoju i obudzić sie wypoczentym. Niestety to nie jest takie łatwe. Życie jest męczonce ale nie drogą jest od niego ucieczka. Poznajemy obwfitość życia dopiero po tym jak przeszliśmy naszą droge i teraz stompamy po czyjejś tak aby ta osoba dotarła do końca.
Bywa czas kiedy już sami nie mamy siły i potrzebujemy pomocnej ręki lub wsparcia bliskiej osoby... Lecz co jeśli oglądamy się do okoła i widzimy tylko pustke... Czujemy że nie ma powodu by otwierać usta, bo dźwięk słow odbije sie jedynie od ściań... Próbując pomuc sobie sami wkońcu opaddamy z sił, zamykając oczy lecz nie usypiając. Myśli krążące w głowie nie dają spokoju... Nie pozwalają spać...
Cisza
Wiatr szeleści liśćmi umarłych już drzew
Źimne powietrze zamraża mą krew
Czarnych króków głos rozbrzmiewa wśród nas
Zgubieni, próbujemy wyjść... idąc wciąż w las
Ciemność odbiera wzrok, rodząc tylko strach
Szukając ukojenia w marzeniach i snach
Słyszymy ciągły ich jęk
Próbując poskromić niekończący się lęk
Krzyk, szept... dźwięk nagich stup
Uznany przez boga jako kolejny trup
Biegniemy uciekając przed samymi sobą
Szukamy, będąc szukaną osobą
Padając na ziemie... kryjąc swą twarz
Zgubieni, próbujemy wyjśc... idąc wciąż w las
Goodway 10.05.2010