Jeden tydzień potrafi sprawić, żebym zawiesiła się w nieistniejącej przestrzeni.
Starałam sobie radzić z emocjami.
Przetrawiłam śmierć znajomej z Białogardu.
Mija kilka dni i chuj.
Wieść o samobójstwie Mateusza mnie zniszczyła.
Wiesz jak sobie z tym radzę ?
Nie radzę.
Siedzę w autokarze i jadę.
Po prostu jadę.
Nawzajem się wspieraliśmy. Walczyliśmy.
Wystarczyła chwila, żeby ten jebany kutas się powiesił.
Przed chwilą włożyłam zapomniane kolczyki w usta.
Mateusz nie dość, że je akceptował, to w dodatku lubił te żelastwo.
Teraz czuję metaliczny posmak krwi w ustach.
Ale się uśmiecham przez łzy.
Słyszę jego głos, czuję jego obecność.
Przemijają mi piękne krajobrazy.
Zagryzam zęby.
Bo do chuja pana wiem, że on ich nie widzi.
Nie zobaczy.
,, Jutro może nie będzie nas ".
Nigdy nie zapomnę.
Moje serce nigdy nie zapomni mego odbicia.
Tylko 28 lat..
A miał tak znajome zniszczone oczy.
Wszystko jest już takie szare.
Ulotne.
Bezpowrotne.