Wiem, wiem. Zanim ogłosicie lincz publiczny, już się zjawiam i nadrabiam komentowanie Waszych uroczych inaczej zdjęć i zaległości w opisywaniu mojego Doryniego życia. Kłaniam się, bynajmniej nie uniżenie i już opowiadam co też się wydarzyło i przyczyniło do mojej taaakiej długiej jak penis mojego ostatniego kochanka nieobecności.
Otóż nie uwierzycie! Albo nie... (refleksja po piętnastej dzisiaj dolewce koniaku do szklanki). Zostawię to na inną okazję, żeby Was trochę potrzymać w niepewności, dziubaski. Opowiem Wam dzisiaj, w jakich to cudownych okolicznościach straciłam dziewictwo. Poważnie. Wiem, wiem, większość z Was już się posikała z wrażenia, a ja mam majtki jeszcze na sobie. Nie żebym się rozbierała, albo zazwyczaj pisała nago. Ale ten, wiecie o co chodzi- nie doszłam jeszcze do pikantnych momentów. W zasadzie nie zaczęłam przez ten kurewski nadmiar bynajmniej nie kurewskiego koniaku. Dobra, skup się, mózgu, skup. Chwila- jak coś, czego nie ma może się skupić? Mniejsza o to.
W piątej klasie zaawansowanej szkoły podstawowej (dobra, tak naprawdę w drugiej klasie gimnazjum, ale wstyd mówić) wybrałam się ze swoją jakże cudowną klasą (tak, tak, moi drodzy, Doryńcia ukończyła szkoły) nad morze. Piasek, woda, szumy w uszach spowodowane nie tylko przez bryzę, seks na plaży od nocy do rana i te sprawy... A tak na poważnie- myślałam że umrę z nudów i wyczerpania (kiedy zmierzałam z domu do autobusu z torbą, w której prawdopodobnie zmieściłby się maluch, pies, trzy niemowlaki i średniego wzrostu tęgi mężczyzna). W końcu jednak doszłam do rozklekotanego autobusu i ujrzałam na wytuszowane przesadnie oko dwudziestotrzyletniego opalonego adonisa, niczym z panteonu greckiego zdjętego, tylko z większą ilością opalenizny. Stanął przede mną i przeszył mnie na wylot niebieskością swoich ślepek, trwając tak przez dłuższą chwilę. Doszłam do wniosku, że na pewno się we mnie zakochał, ale poruszał ustami, więc postanowiłam włączyć w swojej głowie dźwięk.
-Dasz mi w końcu tę torbę, żebym mógł ją schować i żebyśmy mogli ruszyć w drogę? Odjazd był planowany 37 minut temu.
Mechanicznie podałam mu torbę. Nieszczęśliwie, sam chyba zdziwił się jej ciężarem i ją opuścił. Zaczęłam skakać dookoła, w dupie mając, że to największe ciasteczko z kremem, jakiego nie widziałam jeszcze w żadnej cukierni. Myślałam, że padnie do mych stóp i zacznie je co najmniej lekko ssać i lizać (co nie byłoby trudne, zważywszy na odsłonięte klapki na szpilkach), jednak bez słowa zebrał z ulicy mój bagaż i wtedy dopiero zaczęły się schody. W schowku były wszystkie torby, poza moją jedną- oczywiście, nijak nie chciała się wmieścić. Ludzie w autobusie nie mogli się już doczekać startu, pokazałam im jednak jedynie bardzo obsceniczny gest i stałam, przyglądając się ciasteczku jak wyjmuje wszystkie torby i wkłada je od nowa, ażeby zmieścić moją. Mogłam sobie przez bite dwie godziny podziwiać idealnie jędrną pupcię pana ciacho, który okazał się później być naszym kierowcą. Gdybym miała penisa, zerżnęłabym go tam i wtedy, ale niestety.
W końcu załadowałam się do autobusu i zaczęłam się z innymi tłuc gruchotem nad morze. Bynajmniej jednak nie to chodziło mi po głowie. Miałam iście genialny plan. Kiedy tylko zajechaliśmy, każdy wziął swój bagaż i zawinął się do hotelu- kierowca raczył się długim, cienkim i różowym papierosem przed otworzonym autobusowym schowkiem. Niewiele myśląc, rzuciłam się na niego, wrzucając go do schowka, pomimo dziwacznego jak na samca szarpania się w jedną i w drugą.
- Co Ty robisz?
- Tracę z Tobą dziewictwo.
- Ale jestem gejem.
- No i?
Nie zważawszy na protesty, rozebrałam jego i siebie, pobawiłam się trochę jego przyjacielem, czując przypływ odwagi (ciekawe jaki z niego gej, skoro stoi mu przy kobiecie, mhm), po czym otoczyłam go swoimi udami. Od dziecka lubiłam jeździć na koniku. W końcu oboje zaczęliśmy wydawać dzikie dźwięki. Chyba zmieniłam jego seksualny pogląd na świat, czy jak to powiedzieć, o ile taki proces jest możliwy. Pewnie nie, ale co tam.
Zaliczyłabym to jako pierwszy i najlepszy seks w moim życiu, gdyby nie fakt, że moje jęki zwabiły wychowawczynię, która nie omieszkała się odesłać mnie do domu. Na pieszo. (Całe szczęście ze swoim niewątpliwym urokiem osobistym po minucie spaceru tip-topem złapałam stopa).
Tak więc, swoje dziewictwo, co uważam za symboliczne straciłam prawdopodobnie w autobusowym schowku (ok, zanim to zrobiłam, zmierzyłam go zapałkami podczas postoju, żeby przekalkulować czy się zmieścimy) na bagaże w autobusie. Oczywiście, nie licząc wszystkich razów wcześniej po alkoholu. Ale to się nie liczy.
Więc, whisky, żono moja, pijmy zdrówko wszystkich naszych pojebanych... wróć, kochanych czytelników. Do usłyszenia.
Wiem, że mnie kochacie. Ja Was nie.
<3
Inni użytkownicy: aliasrosaagxvdagxddmaigashirajojoo20025joan666wozazhajnissandipandi987wirthualna
Inni zdjęcia: :) nacka89cwaBez ta szybka judgaf1489 akcentovaJa nacka89cwaJa patkigdNa tle Wisły :) patkigd:* patkigdPoznań sellieriPoznań sellieriJa na działce nacka89cwa