uwielbiam takie leniwe dni, kiedy mogę przez chwilę przestać myśleć o maturze, poświęcić trochę czasu samej sobie i spędzić cały dzień w dresach. taka pogoda jak dzisiaj nastraja mnie naprawdę pozytywnie, w mgnieniu oka znika znienawidzona jesienna chandra. a łagodna muzyka (ewentualnie klasyczna rockowa) aż popycha mnie do działania. dziś skończyło się dwoma ciastami i sałatką. <3
a w międzyczasie zaczytuję się w biografii najwspanialszego aktora. to najbardziej trafiony prezent osiemnastkowy jaki dostałam. :)) do tego babski wieczór z mamą i siostrą i filmem Woody'ego Allena, kiedy za oknem pada ukochany śnieg, zmienił zwykły dzień w prawie idealny. :)
dawno zapomniany utwór, od którego mam mega ciary, a akurat dzisiaj mi o sobie przypomniał. ;)