Starocie. Całkiem sentymetalnie. Pozorna równowaga. Wszystkie bodźce z zewnątrz są tylko muśnięciem dla moich zamkniętych myśli, które nie mogą się wzbierać do dziś. Czuje się ogrodzona swoim maluteńkim światem z Kubusiem Puchatkiem, orzechowymi chrupkami, zdjęciami i Twoją obecnością, mimo, iż jest to irracjonalne. Obojętność. Nietolerancja. Strach. Obojętność na ludzi, którzy nie tolerują takich odmieńców zwanych mną, bo gdy zatopią się w moich myślach ogrania ich strach a ich wydeptany światopogląd nagle się rozsypuje. Czy to nie straszne? Może dla dobra ludzkości, powinnam zamknąć jadaczkę i grać "siebie"?