Tick, tack on the clock. Duszenie tytoniem w przerwie między zajęciowej częstsze od czułego gestu. Wyciągnięcie z siebie poszczególnych emocji, odurzanie się marzeniami. Wszystko jak w zegarku, z łzami czy bez, już nic nie robi różnicy. Piękność względna tylko w snach. Codzienne przemieszczanie się w porannej mgle i nocnej poświacie wcale nie wypełnia pustki. Zwiększa ją. Ale pamiętajmy, że nikt nie lubi użalania się nad sobą. To przecież takie nietaktowne i nieludzkie. Nic nie ma już znaczenia, takiego jak kiedyś, nic już nie cieszy. Też tak masz? Pewnie nie, brylant z Ciebie najjaśniejszy.