Z racji, że jutro raczej przy laptopie mnie nie będzie:
podsumowanie roku 2009.
styczeń:
zakochany, szczęśliwy, beztroski. zimowisko w Kruszewie, jednak IMO nieudane. rocznica zapoznania się.
luty:
zakochany, szczęśliwy, beztroski. walentynki. tym razem udane. wielkie zdziwienie przy otrzymaniu 4 walentynek. jednak satysfakcja z tego, że potrafię pomóc.
marzec:
zakochany, szczęśliwy, beztroski. urodziny. hucznie nie było. jednakże znalazły się osoby, które pamiętały.
kwiecień:
zakochany, szczęśliwy, beztroski. nic szczególnego.
maj:
zakochany, szczęśliwy, beztroski. wymiana w Czechach. tak, to było coś. nowe doświadczenia, nowa wiedza. brak strachu.
czerwiec:
zakochany, szczęśliwy, beztroski. pożegnanie z gimnazjum. porzucenie starych śmieci. wakacje. zapowiadalo się zajebiście. dostanie się do 4 LO - niemożliwa granica pokonana.
lipiec:
koszmar. wszystko runęło jak domek z kart. szukanie ratunku i ukojenia w ukochanych górach.
sierpień:
nadzieja na powstanie z popiołów. daremna. życie w obłędzie. pocieszenie wśród wiernych kompanów.
wrzesień:
rozpoczęcie nauki w 4 LO. nowi ludzie, nowe otoczenie. nowe realia. serce w kawałkach, jednak zajebistość szkoły wzięła górą.
październik:
porażka na występie. koncert Huntera. nowe znajomości. nowa nadzieja. teatr - nowe możliwości.
listopad:
definitywny koniec. trudny, lecz innych możliwości nie było. nicość. jednak pojawia się płomień.
grudzień:
2 i ostatni w tym roku publiczny fail. powrót do kulinarii. reanimacja. szok. powrót do życia. nowa chęć życia?
wielki skrót minionego roku.
Życzę wszystkim szczęśliwego, udanego i zajebistego Nowego Roku.
I oby nikt nie stoczył się
tak, jak ja.
Michał "kaczorek" "hardkor".