Dzisiejsza pogoda jakoś nie nastraja mnie do spacerów.
Zapowiadali deszcze i chyba deszcz nas dziś odwiedzi.
Wczoraj byłam z Liwką u lekarza, bo bałam się, że ma coś z oskrzelami.
Okazało się, że to zwykłe przeziębienie obiawiające się delikatnie zaczerwienionym gardłem i lejącym katarem.
Pierwszy raz bez antybiotyku, za to zostawiłam w aptece 80 zł. Przy czym nie kupiłam z listy Calcium i Calpolu, bo te miałam w domu.
Dziewczyny nastrajają mnie na piątek wieczór, ale ja póki co nie mam ochoty nigdzie wychodzić...
Za to ciągle kalkuluję czy wyrobię się do urodzin z budżetem na mojego Korsa, czy będę musiała poczekać do maja...
Za to roczek Liwki absorbuje mnie bez reszty :)