Co za kurwa przeklęty dzień.
Po fajnej nocy obudziły mnie wieści, że Kuba wypisał się z życia. Trudno mi to przyjąć. W głębi wiedziałam, że to się wydarzy prędzej czy później. Walka z depresją to walka o śmierć i życie. Najbardziej w tym momencie żałuję że nie miałam czasu kiedy dwa tygodnie temu dzwonił poplotkować. Żałuję że nie przyłożyłam się bardziej. Dużo sobie pomogliśmy w ubiegłym roku, mieliśmy vibe jak rodzeństwo.
Mam dużo wspomnień, ciężkich, złych, dobrych, ale głównie śmiesznych. Mieliśmy razem zjebane poczucie humoru, które zapamiętam.
I takim oto radosnym wspomnieniem mówię Ci mordeczko elo i do zobaczenia po drugiej stronie [*]