Umierania ciąg dalszy.
Miałam wczoraj kryzys. Kupiłam papierochy, spaliłam 3 i wyrzuciłam resztę.
Zjadłam 1,7 kg nutelli i miałam nadzieję że mnie to zaklei na kilka dni.
Nope.
Mama wysyła mi zdjęcia jedzenia, które szykuje na święta. Błaga żebym przyjechała, bo już nie pamięta jak wyglądam.
Chciałabym, ale wizja siedzenia w tym domu... To brzmi jak kara.