już nie wiem co z sobą robić mam...
dzień za dniem, godzina za godziną zastanawiam się nad swoją marną egzystencją.
jak długo tak można- przed wyjsciem do ludzi przebranie, sztuczny uśmiech, cała ta maskarada- jak długo można się ukrywać?
ja już nie chcę, ale jak to pokonac?
jak odwrócić cały świat?
a może wszystko samo się załatwi.
moja moralność także jest trochę skrzywiona.
Jack, Tyler Durden, Jake Green, Henry Hill czy Marla?
każdą z tych postacic szczególnie sobię cenie, ale czasem zatracam sie...co jest rzeczywistością, a co filmem.
w każdym śnie jestem inną osobą, ale to nie zmienia mojego życia, zamykam sie w sobie, tworzę wokół siebie mur, którego nikt nie pokona.
do tego wszystkiego nie umiem rozmawiać, a może nie mam z kim rozmawiać.
całe to życie.
ta gonitwa.
po co to wszystko?
nic nie rozumiem
już nie wiem co z sobą robić mam...