Smutno Ci?

Panicznie szukam papierosa w torebce.

Szybko wycieram lzy.

Pewnie powiem,ze wcale nie plakalam,pewnie powiem,ze cos do oka wpadlo mi.

Wiem,ze zaraz zjawisz sie.

Widze Cie chyba gdzies.

To jak pierwszy raz.

Pierwsze spojrzenie w oczy,pierwsze slowa.

Znam Cie tak dobrze,a mimo to,nie wiem,co zrobisz.

Tak bardzo chce tego,a mimo to,mysle,ze zaraz znikne stad.

Nie wiesz,jak bardzo sie boje.

Nie wiesz bo nie jestes zakochana dziewczyna,nie jestes oslabionym motylem,

ktory opada na dol,ktory traci skrzydla.

Chyba nie mam papierosa.

Pewnie zapomnialam.

To pospiech.To strach.To stres.

Chyba nie wzielam tez odwagi.

A gdy juz cos postanowie,wiem,ze nie bedzie powrotu.

Dlaczego ja?Dlaczego nie chcesz innej?

Bylo by mi chyba latwiej.

Troche poplakalabym,pozniej bym zapomniala.

Dlaczego to ja musze walczyc?Dlaczego to dla Ciebie takie proste?

Pociagow coraz mniej.Ludzi coraz mniej.Mnie jest coraz mniej.

Coraz bardziej boje sie.

Przyjdz juz,chce,by bylo po wszystkim.

Przyjdz juz i powiedz mi,ze jestem glupia,ze nie powinnam bac sie,ze przeciez sie kochamy.

Przyjdz i krzyknij na mnie,bo nie chce uwierzyc w szczescie.

Krzyknij,ze musze z Toba byc,ze nie mam nic do powiedzenie,ze po prostu musze.

Pociogow zadnych nie ma juz.

Swiatla wciaz swieca jasno,a mi sie wydaje,ze minela juz wiecznosc.

Stoje,myslac o papierosie,

myslac o tym,ze pewnie jestes najszczesliwszy na swiecie,bo w koncu mnie pocalujesz,bo dotkniesz mnie.

Nie chce Ci tego odbierac.

Wciaz panicznie szukam czegos w torebce.

Chyba znalazlam papierosy.

Uspokajam sie.

Cicho robi sie.

Nie ma tu juz nikogo.

I wtedy idziesz Ty.

Papieros wypada mi z dloni.

Jedno spojrzenie,zadnych slow.

Nie wiem nawet kiedy to zrobiles,nie wiem kiedy zrobilam to ja.

Chyba juz sie nie boje.

Chyba jest juz po wszystkim.

Tak bardzo mnie przytulasz,tak bardzo jak nigdy jeszcze nikt.

Jest mi coraz cieplej.

I cieplo bedzie mi juz do konca.