Wróciłam do domu dzisiaj, staram sie ogarnąć co się dzieje bo ogólnie nie wiem, byłam
przez dobry tydzień odcięta od świata.
Po świętach, może nawet lepiej, bo moje jedyne zajęcia przez ostatnie 5 dni to objadanie się
wszystkim co możliwe (nie wiem jak to sie stało że waże 2 kilo mniej niż przed wyjazdem, nie ważne)
i napieprzanie w pasjansa. Rodzice dali czadu w tym roku z prezentami, nie mam pojęcia co się im stało
mimo to bardzo dobrze się składa :d jestem w Luboniu, jutro śpie, więc nie budzić, bardzo proszę,
w piątek kino i browar, nadal nie wiem co z sylwestrem, ale damy rade.
ps: uprzedze pytania, tak ten kot to Diana, ta sama którą w wakacje
2 lata temu ściągnęłyśmy o 5 rano z drzewa ;dd