IMAGIN NIALL
Było lato, gorąca sobota, kolejna sobota, jednak nie dla niej. Dla niej był to wyjątkowy dzień, dzień w którym miała ujrzeć chłopaków ze snów. To byli chłopcy z One Direction. Harriet- bo tak na imię miała dziewczyna-przeprowadziła się z rodzicami do Anglii w te wakacje. Właśnie w tym kraju dowiedziała się kim są 1D. Kochała ich wszystkich ale szczególną sympatią darzyła, średniego wzrostu słodkiego blondyna z niebieskimi oczami. Niall, dla nas to zwykłe imię, które nosi kilkaset , może nawet kilkanaście tysięcy mężczyzn na całym świecie, dla niej brzmiało jak głos anioła.
Nie szła na ich koncert ani na żadne podpisywanie płyt, czy plakatów, chłopaki po prostu odlatywali helikopterem do Irlandii do rodziny Nialla i postanowili zobaczyć się z fankami, obok płyty lotniska.
Pomimo faktu że Harriet miała ich zobaczyć tylko przez kraty płoty, może nawet dotknąć ich dłoni wstała o godzinie 3:30 dnia 4 lipca i pojechała tam z przyjaciółką równo o godzinie 4:23. Były na miejscu około 5.:06 a spotkanie zaczynało się o godzinie 8:30. Chciały zająć jak najlepsze miejsca.
Udało im się Harriet i Lilly bardzo się cieszyły ze względu na miejsca tuż przy płocie.
Nadeszła ta godzina, było już mnóstwo dziewczyn i wyszli właśnie oni, fantastyczna piątka Liam, Louis, Zayn, Harry oraz przeuroczy Niall. Serce Harriet zaczęło bić mocniej. Chłopcy przechodzili przy płocie, rozmawiali praktycznie z każdą dziewczyną którą napotkali. W końcu Niall doszedł do Harriet, która myślała że powie mu jak go kocha, on powie jej, że on ją też <z resztą jak wszystkim dziewczyną>, ale nie on spojrzał w jej wielkie zakochane oczy i powiedział tylko
-Stój, nie idź nigdzie czekaj tu!
i uciekł. Harriet, która stała jak wryta zdążyła tylko kiwnąć głową. Po chwili poczuła jak ktoś wziął ją na ręce i szybko wyją z tłumu wielbicielek. To był body gard Nialla. Zemdlała z tych emocji. Obudziła się już w słuchawkach na uszach, otulona kocem na czyichś kolanach. Nieśmiało podnosząc wzrok do góry ujrzała niebieskie oczy, te niebieskie oczy , o których marzyła od tylu tygodni. On powiedział jej tylko:
-Ciii, śpij, spokojnie.
Ona odpowiedziała tylko:
-Dobrze- i zamknęła oczy nie do końca zdając sobie sprawę, że jest w helikopterze.
Nagle obudził ją cichy śpiew. Znała go doskonale. Otworzyła oczy i usiadła. Zobaczyła, że jest sam na sam z Niallem Horanem. Rozmawiali ze sobą, zapatrzeni w siebie jak w obrazek kilka godzin.
Aż w końcu Niall powiedział jej:
- To niesamowite, że w ciągu kilku godzin pokochałem kogoś tak mocno. Jak spojrzałem rano w twoje oczy tam w Londynie, już wiedziałem, że nie jesteś kolejną zwykłą fanką.
Ona odpowiedziała:
- O jeju, to tak piękne słowa, jesteś niesamowity, jesteś moim aniołem, Czu to wszystko się dzieje naprawdę, czy to już niebo, czy to zwykły sen?
-Nie to nie sen, to przeznaczenie- powiedział romantycznym tonem Niall.
-A gdzie jest Lilly, została tam sama? Tam przy lotnisku, przecież&- nie zdążyła skończyć, bo Niall zamknął jej usta ciepłym pocałunkiem
-Nie bój się o nią przerwał na chwilę, ale znowu przyłożył, swoje usta do jej ust i zamarli tak przez chwilę, ale Harriet czuła, że zostali tak na zawsze
I co o tym myślicie? :*