Jee! Żaby ostre, a tło rozmazane. Ile ja pracowałam nad tym efektem... Prawie mi uciekły. xDD
Pojechaliśmy na klif do Orłowa, ale nie bło gdzie zaparkować, więc cofnęliśmy się do Redłowa. Całe rano przespacerowaliśmy po lesie. Potem obiad z rodziną, a po obiedzie bitwa na wodę pomiędzy mną i Ewą a Agatką i Izą. Nie ma co, ciekawie było.
Nadal cierpię na niewyspanie. Wielkie wory pod oczami, ziewanie co chwilę i chęć zaśnięcia kilka minut po obudzeniu się. Chyba się zaopatrzę w tabletki nasenne. ;P
Język mnie aż boli od słodyczy, ale nie mogłam się powstrzymać, patrząc na te wszystkie słodycze z prezentów. Nawet odgryzłam głowę cukrowemu barankowi, co stał na środku stołu. Zostawiłam tylko paczkę żelków i tofifee, ale nie wiem, czy przetrwają do jutra. Czuję się jak słodyczowy wampir, muahahaha. :D
Agata ma nowego chomika. Co za ruchliwe stworzonko! Poprzedni leżał i spał cały dzień, a ten biega po klatce jak oszalały i hałasuje. No i do tego jest anbolutnie nieoswajalny. Normalnie udusić szczura.
Trzeba zabrać się za lekcje. Szczególnie za biologię. Ale jak otworzyłam dzisiaj matmę, to stwierdziłam, że mam lukę w pamięci i jestem niezdolna do wykonania zadania. Ktoś przypomni o co w tym chodzi? ^^
Ojć.