Moj Ci on!
xD
Wczoraj bylo niezle xD
<3
Jestem na bashu.
puf, kolejne marzenie spelnione.
Czekam, z niecierpliwoscia, na poniedzialek.
Milo:)
"Zaczelo sie od kilku taktow, z ktorych zlozyla sie zgrabna, spokojna melodia. Wiersz, pasujacy do melodii, powstawal jednoczesnie z nia, slowa wtapialy sie w muzyke, zostawaly w niej niby owady w zlotoprzezroczystych brylkach bursztynu.
Ballada opowiadal o pewnym wiedzminie i o pewnej poetce. O tym, jak wiedzmin i poetka spotkali sie na brzegu morza, wsrod krzyku mew, jak pokochali sie od pierwszego wejrzenia. O tym jak piekna i silna byla ich milosc. O tym, ze nic, nawet smierc, nie bylo w stanie zniszczyc tej milosci i rozdzielic ich.
Jaskier wiedzial, ze malo kto uwierzy w historie, ktora opowiadala ballada, ale nie przejmowal sie tym. Wiedzial ze ballad nie pisze sie po to, by w nie wierzono, ale po to, by sie nimi wzruszano...
...
Kilka lat pozniej Jaskier mogl zmienic tresc ballady, napisac o tym, co wydarzylo sie naprawde. Nie zrobil tego. Prawdziwa historia, nie wzruszylaby przeciez nikogo. Ktoz chcialby sluchac o tym, ze wiedzmin i Oczko rozstali sie i nie zobaczyli juz nigdy, ani razu? O tym, ze cztery lata pozniej Oczko umarla na ospe podczas szalejacej w Wyzimie epidemii? O tym, jak on, Jaskier, wyniosl ja na rekach spomiedzy palonych na stosach trupow i pochowal daleko od miasta, w lesie, samotna i spokojna, a razem z nia, tak jak prosila, dwie rzeczy - jej lutnie i jej blekitna perle. Perle, z ktora nie rozstawala si nigdy.
Nie, Jaskier pozostal przy pierwszej wersji ballady. Ale i tak nie zaspiewal jej nigdy. Nigdy. Nikomu...
Nad ranem, jeszcze w ciemnosciach, do biwaku podkradl sie glodny i wsciekly wilkolak, ale zobaczyl ze to Jaskier, wiec posluchal chwile i poszedl sobie."
Troche poswiecenia....
Troche.