Jestem sama. Sama na tym złym wielkim świecie. Żygam nim. Tym złym, wielkim światem. Żygam osobą, z którą kiedyś będę blisko. Z tym, że to ona najpierw pożyga się mną. Bo ze mną nie da się wytrzymać. Żygam mordami, które widzę codziennie, które już mi zbrzydły i które mnie już nienawidzą. Nie kochajcie mnie. Nie zasługuje na to. Mnie się nie da kochać. Ze mną w parze idzie tylko ból, który zrani każdego kto się do mnie zbliży. Nie chce ranić. Krzyczę, duszę się. Jest już zbyt późno by mnie uratować. Umieram i gine,i już mnie nie ma, i już mnie nie będzie. Ratujcie siebie. Nie chce was ranić, nie zbliżajcie się. Mnie już tak naprawdę nie ma. Jestem tylko kilogramami kości, tłuszczu, bebechów. Jestem zaprogramowana na szarą codzienność, nie mam własnego zdania, myśli. NIE MAM NIKOGO BLISKIEGO TUTAJ.