Piątek, powrót ze szkoły, szykowanie się na biwak zimowy, z czego ja bym go nazwał jesiennym.
Ale nie ma co. Fajnie było. Dajmy na to mój tekst z pozoracji: -Proszę Pana, proszę pana co się stało?? - A nic... Napije się pani ze mną? Taa... Albo koń z Chopina samochodu i kopyta z kokosa, reakcja dziewczyn jak Paweł przyszedł do nich z tofifi, a zaraz potem donośny głos Chopina: W szeregu frontem do mnie zbiórka!, chęć pozbycia się nas na 2h, a wróciliśmy po ok. 30 min.
Nie ma co tu dużo mówić. Szkoda że tak mało zdjęć i nie ma jak tańczyliśmy coś, bo nie wiem co to było. Może ktoś napisze w komentarzach.
Jutro szara, codzienna rzeczywistość, szkoła, sprawdzian, coś tam jeszcze. Wtorek zebranie. No po prostu żyć nie umierać.