Pewnego słonecznego dnia nad brzegiem dziwnej rzeki na wietrze latały cicho łopocząc kartki papieru. Opadały, to znowu wznosiły się nad głowy odpoczywających tam ludzi. Były białe, wiotkie i tajemnicze. Miałeś wrażenie że podlatuje właśnie do Ciebie, a kiedy wyciągnąłeś dłoń żeby ją pochwycić uciekała. Latały tak cały dzień, czarując i intrygując przechodniów. Białe dowody niepewności...
Bezpieczna granica stałego lądu z wartką rzeką. Pewności i poczucia bezpieczeństwa z nieznanym i pociągającym.
Demokratyczne Trzy głosy ZA. Żadnego przeciw. Jeden niepewny. Cisza i czas pokażą.
Zegar bił godzinę szóstą wieczorem kiedy ustał wiatr i spadł letni deszcz. A kartki po prostu zniknęły.
poszło.