A więc tak ..
nakupili dziś rano rzeczy dla mnie zakazane:
kilka czekolad (!) z orzechami ( moja ulubiona ) - ale o dziwo, nie ssało mnie na nią
jeszcze leżą na blacie w kuchni ( no zjedźcie je do kurwy nędzy! )
ciepłe pieczywo - bułki ( to niestety zawsze na mnie działa.. kocham ciepłe bułeczki )

nutellę

jogurty

no ogółem zakupy ( ser żółty, pasztet - tak dawno tego nie jadłam )
wiedziałam że nie mogę nic tknąć

poza tym byłam już po śniadaniu

jadłam 'swoje śniadanie'

wkurwiłam się strasznie ( chyba sama na siebie ) że poszłam wtedy do kuchni gdy wrócili

ale jestem z siebie dumna (?) bo zwalczyłam to uczucie ssania w mózgu (?)
ale niestety to pierdolone żarcie jest w lodówce i nie zniknie tak szybko, co teraz, co teraz 

bilans:
I: 3 łyżki płatków owsianych

1 łyżka płatków orkiszowych
herbata
II: połówka bułki kajzerki z masłem i pasztetem

bułka ciemna z masłem i szynką
III: połówka ciemnej bułki z nutellą
kromka (piętka) chleba zwykłego z nutellą
bułka kajzerka ( połówka z pasztetem, druga połówka z nutellą )
IV: herbata

chyba nie tak źle co ? 

***
drażni mnie sytuacja w 'domu' 

nie czuję się komfortowo i swobodnie, tak jak powinno czuć się w DOMU
jest NIESWOJO, chyba czas się przyzwyczaić do panujących 'norm'
( szczerze - muszę to zaakceptować, bo nie chcę iść na swoje - boję się :< )

z jedzeniem wiem, że lekko przegiełam
ale była spora aktywność fizyczna więc jakoś mnie to nie boli

chudość mi nie wystarcza
chcę czegoś więcej 
chcę kości

chcę kontroli
chcę nieważkości

chcę latać

co masz zrobić jutro - zrób dzisiaj
co masz zjeść dzisiaj - zjedz jutro