"Everybody, shake your body,
Lift your hands, stop frontin',
You're just a puppet"
Dobra, do rzeczy. Dzisiaj było dziwnie.. wchodze rano do firmy.. krew na podłodze, przed wejściem rower i klucze w drzwiach ... a w środku nikogo... Standardowo napiłem się soku czekając aż reszta wbije. Okazało sie, że nasz 'boss' się skaleczył przy jakiejś robótce, ponadto był tak wkurzony, że zapytał czy zagramy z nim w gre 'sprzątanie i robienie za darmo aż do jego odwołania' :x ale później mu CHYBA przeszło. No i tak dzień w pracy był jakiś napięty.
Powrót do domu był spoko - spokój, cisza + muza.
W domu na wstępie pytania tak głupie, że człowiek choćby nie chciał, to i tak się wkurzy a uciec od tego nie ma jak -.-
Do wieczora właściwie już było normalnie z tym, że te tooony przemyśleń i tego wszystkiego co mam w głowie po prostu niszczy psychike :x trzeba w jakieś półki zainwestować...