No to ten....yyy...wczoraj były urodziny Jacka, a raczej dzisiaj ;3
Nie ma to jak zapierdalać nad Wisłe , gdzie jest mnóstwo krzaków i jętek (myślałam , żę to komary -__-). Z początku nie szło wytrzymać , ale potem już fajnie ;) Rozbiliśmy namioty , ale najpierw musiałyśmy wracać się po szkielet , którego nie było i wzięłyśmy drugi.
Jak szliśmy Majewie po herbatę której nie było , to zgubiliśmy się w tej dzikiej puszczy O.O
Było dziwnie dużooo ludzi , potem zostało z 10 osób , z czego jakieś 7 wbiło do dwuosobowego namiotu i o jakiejś 4 poszliśmy spać...Aiden i Jacek śmiesznie chrapali..ciasno się z wami śpi XD
Jedynie co było wkurwiające , to to , że jakaś miła osoba ,grzebała w torbach i zawalili Majewie portfel , Agacie tylko pieniądze z niego...ŚWINIE ;/
A jutro melo u mnie <3 chata wolna