- Ma pani narzeczonego?
- Ja? - zapytała zgorszona, podnosząc wysoko brwi. Wydało jej się to prawie śmieszne.
- Uważa pani, że to jest niemożliwe?
- Zdarzają się rzeczy dziwne na świecie, tyle kobiet zdobywa sobie mężczyzn. Zawsze się zastanawiam, jak one to robią, i podziwiam je.
- Mężczyzn pani nie podziwia?
- Nie, mężczyzn szanuję. Ze wzruszeniem patrzę nieraz w parku na parę staruszków idących na spacer, on z laską, ona z fiołkami przy sukni, spod której wygląda rąbek koronkowej halki. I są ludzie, którzy potrafią wytrwać obok siebie do grobowej deski! Marzę o tym, aby mieć narzeczonego i aby kiedyś również, gdy będę miała szećdziesiąt lat, kroczyć aleją, oparta o jego ramię. Nogi wtedy będą sunęły powoli i zagarniały liście opadłe z drzew, oczy będą już bardzo blade, ale życie i to wszystko, co będzie piękne, zupełnie podobne do indiańskiego lata.
- Była pani kiedyś zakochana?
- Za dużo chce pan wiedzieć na jeden raz. Dotąd, aczkolwiek jestem kobietą, nie zadałam panu jeszcze żadnego pytania.
- Kobiety nie potrzebują zadawać pytań, one i tak wszystko wiedzą. My zaś chociaż wiemy, że kobiety nie mówią na ogół prawdy, tylko to, co pragną jako prawdę przemycić, lubimy być okłamywani. Niech sie pani zapyta Jego kto szybciej potrafi wykryć zdradę w małżeństwie, kobieta czy mężczyzna.
- Zupełnie nie jestem tego ciekawa.
- A czego pani jest ciekawa?
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika fauconneau.