W południowych lasach porośniętych bukami, dębami i jodłami ze świerkiem,z dala od jakiejkolwiek osady, na małej polance, nad cichym ruczajem, mała chatka stała, w której z psem i kotkiem, kobieta mieszkała...Wyrzekła się wszelkich wygód,dobrobytu, by w zgodzie z naturą prowadzić swe pustelnicze życie,las był jej spiżarnią, strumień zaś żywota podstawą, co dawał spragnionym ustom życiodajny nektar a latem ochłodę...Okoliczna ludność wiedźmą ją nazwała,gdyż wszystkie stworzenia w chorobie leczyła, czy to wilk lub zając, krowa czy owieczka, nawet grozny niedźwiedź pomoc też otrzymał nie krzywdząc kobiety...Śpiewano ballady o niej w okolicy,za pomoc w potrzebie, której udzielała ludziom o czystym sercu, co w promieniach sloneczka z prośbą przybywali do leśnej dziedziny niezwykłej niewiasty...