Teraz czekam na sen. Nie nadchodzi. Jest gdzieś daleko, po innej depcze pościeli. Chcę żeby przyszedł i wziął mnie w swą niewolę aż do rana!
jest przecież bratem śmierci. Ale sen się nie śpieszy i męczy mnie tym czekaniem nad inną osobą wiruje inną sypialnie spowija nie lubi mego pokoju, łóżka, pościeli. Więc przewracam się z boku na bok męczę się, czekam i nudzę. Aż wreszcie gdy sen
łaskawie przybędzie zasnę i znów się obudzę.
Ale nadal nie moge zasnąć... ;/
Całą noc nie mogłam spać i widziałam 100 tysięcy jednakowych owiec
Przyśnij mi sie COMO