stwierdziłam, że ten tekst zasłużył się na dodanie go tu i ówdzie.
Nad horyzontem wibrujące powietrze przypomina o dusznościach i wymiotach minionego dnia. Cisza. I tylko ono, wielka, jebana gwiazda, jedyna we wszechświecie. Wielki ogień. Świeciło tak mocno, że było je słychać, przysięgam.
- Zmarszczyła oczy wpatrując się w okno naprzeciwko. Weronika lat 10 stoi na parapecie i wymachuje kikutami, rączkami chudymi jak kije, kijki, patyki, kikuty, drut. A niebieska sukienka niczem fala morska błyszcząca w słońcu, Duszącym słońcu tego cichego popołudnia, była z nim jednością. Parapet ugiął się.
Weronika lecąc czuła się aniołem.
Czaszka zrównała się z betonem. Ciało zatopione w miodzie, Tak, w miodzie. W tym huczącym słońcu kostki brukowe pokryte Weroniką wyglądały jak miód.
greenen a nas nie (; znaczy tam juz chyba o tej porze o ktorej my bylyśmy nie ma nikogo ; ]
opowiem Ci kiedyś przy chwili robienia zdjęć. ale ty chyba nie masz czasu :D