Piękna Ko Lanta o 7 rano tamtejszego czasu. Chcę tam wrócić, im dłużej patrzę za okno tym bardziej tego chcę.
Robiłam prezentację na EDB, jestem dopiero w połowie, a oczy wypływają mi uszami.
Jeszcze prezentacja z bioli.
Teraz biorę się za ćwiczenia z angielskiego, a jutro tylko 2 h i mam dni otwarte ;)!
NIE WIEM CO SIĘ DZIEJE, ALE DŁUŻSZEJ SIĘ NIE DA NIESTETY. PRZEPRASZAM
"The impossible" cz.5
W odpowiedzi dostałam tylko delikatne pociągnięcie za ciągle splecione z jego palcami moje. Widocznie się ucieszył. Znalazłam się tysiąc metrów nad niebem - w jego ramionach. Delikatnie kiział mnie po policzku i ramionach na zmianę. Odpływałam, powieki osuwały się, a ja czułam jak zapadam w sen, jednak niezbyt mocny, bo słyszałam jak wstawał.. Pocałował mnie jeszcze w policzek i powiedział : dobranoc kochanie - i to byłby koniec mojego półsnu.
Rano obudził mnie hałas dochodzący z kuchni. Mimo wczesnej godziny byłam wyspana, aż dziwne, bo ja nigdy nie jestem. Weszłam do kuchni przecierając oczy.
- cześć malutka - podszedł do mnie zadowolony jak nigdy.
-cześć misiu - pierwszy raz do niego odważyłam się tak powiedzieć, ale uśmiech który zagościł na jego twarzy po usłyszeniu tego był wart wszystkiego. Automatycznie mnie przytulił i dał policzkowego buziaka.
-Dobrze , że już wstałaś. Mamy na dzisiaj wiele zaplanowane - powiedział poprawiając kosmyk potarganych loków, który spadł mi na oczy..
- Jak to , co ? - dociekałam
- Dowiesz się w swoim czasie.. uciekaj się ubrać - rzucił odwracając mnie w stronę pokoju..