hm, w sumie to mam sentyment do tego zdjęcia i buźki Michała, tylko dlatego je wrzucam. *.*
podsumowując rok 2012 - szału nie ma, dupy nie urywa.
więcej rzeczy zwaliło mi się na głowę, niż przyniosło jakąkolwiek korzyść.
mimo wszystko - 8 lipca, 5 listopada, 31 grudnia oraz wszelkie spotkania z dziewczynami to jedyne dni, których z pamięci nie wykreśliłabym nigdy.
pozostałość? hieny mogą zeżreć, a co.
przechodząc do Sylwestra - no miluśko było.
miluśna gra w butelkę, miluśna muzyka, miluśne pytania i opowieści, miluśne zbicie szklanki, miluśne wyławianie mojego kolczyka z puszki piwa.
komentarz tatusia - najbardziej miluśny! :3
no to ten, okłady na rękę i fizyczka czekają.
pff, chyba nie dzisiaj.
Alicjo, nadal cię nosi? <3
a z ust kurwa mać, kurwa mać i kurwa mać.