Kurwa, znów nie mam weny. Dobijające. Najchętniej zaczęłabym krzyczeć z tego powodu. Nie lubię takich bloków. Nie mogę zebrać myśli i skupić się w jednym temacie. Obijam się o ściany zbudowane z myśli. Burzę je i nie mogę poskładać. Może trochę popadam w depresję. We wtorek wyrwę się na trochę z domu. Nie, nie z ludźmi. Sama. Nie jest też tak, że nie mam z kim ale po prostu nie chcę. Mam znajomych ale staram się z nimi nie związywać a zwierzam się czterem ścianom pokoju. Nie widzę sensu mówieniu ludziom o rzeczach które mogą wykorzystać przeciwko mnie. Wielu słów powinnam żałować i może nawet czasem żałuję. Jednak nie jest głupia i nie płaczę, bo ktoś coś o mnie wiem. Skąd wie, ze to prawda? Skąd ma pewność ile w moich słowach jest prawdy, a ile kłamstwa? Dlatego z nikim nie jestem szczera w swoich sprawach. W sumie zawsze w nich kłamię. Ludzi to idioci i nigdy mnie nie zrozumieją. Nie warto im mówić 1/4. Szkoda nawet czasu na nich. Są tacy głupi i zamknięci w swoim umyśle. Nie wiem czy tylko ja to zauważyłam ale żyjąc w XXI wieku każdy żyje w innej epoce. Większość nie wylazła z wody. Dlatego jestem samolubnym, egoistycznym, zamkniętym w sobie bachorem. Radzę sobie z sobą lepiej niż oni i dbam o swoje dobra bardziej niż o ich i widzę więcej, sięgam dalej wzrokiem . Mam własne zasady i ich się trzymam . Wkurwiłam się na siebie ...