Po dzisiejszej nocy po raz kolejny przekonałam się, że ludzie się nie zmieniają, że stare nawyki nie wychodzą z krwi i że każdy, kto dał się omamić - pozwoli na to jeszcze raz, dwa, ewentualnie siedem.
Za każdym razem kiedy słyszę ten powtarzany stek bzdur, moje zdroworozsądkowe myślenie zostaje zepchnięte i emocje biorą górę, mimo tego że po upływie kilku chwil dostrzegam to, że "ktoś" ewidentnie i perfidnie robi ze mnie idiotkę. De facto chyba nią jestem, skoro na to pozwalam.
Zdałam sobie sprawę, że nie warto poświęcać czasu osobom, którzy pamiętają o innych tylko wtedy, gdy warunki są odpowiednie dla nich.
Nie warto starać się zatrzymać w swoim życiu kogoś, kto chce nam je w pewien sposób zaburzyć bądź chce w nim być na swoich warunkach.
Osobiście nie bawią mnie zachowania typu: "teraz będę miły, ale za 2h zachowam się jak skończony dupek i będę miał wyjebane- tak dla odmiany" .
Chociaż może to błąd? Może igranie z uczuciami osoby, która była ważna w naszym życiu, jest fascynujące?
Może czas najwyższy spróbować? :-)
Może i ja się skuszę? :-)