Jestem pewna, że do konca roku szkolnego jeszcze wiele się wydarzy.
Renata umrze ze śmiechu, albo popadnie w depresję i po naszym odejściu ze szkoły pójdzie się leczyć.
Pawlako, może zabierze komuś wkońcu kartkę i krzyknie na nas.
Żaneta zrezygnuje z religii z nami i nie będzie nam zabierała kabla od głośników i wyłączała monitora.
Emila się ogarnie i nie będzie nas zabijała po prostu pięknymy zadankami, a my nie będziemy leżeli upłakani.
Sobi polubi nas jeszcze bardziej i będzie jeszcze większy looz dla grupy Gie.
Szczepana nie będzie sprawdzała obecności i odpuści nam bieganie, skakanie, rzucanie i tego typu atrakcje.
A Wciślak nie będzie grał cwaniak i będzie OK.
Tyle wspomniej z tą jakże dupną szkołą.
Nie ma co elitarne LO położone na blokowisku.
Z beznadziejnym systemem oceniania, masakryczną dyrekcją i organizacją.
Jeszcze miesiąc.
Miesiąc, dżizas, jak to dziwnie brzmi, znowu być absolwentką.
Nie widzieć tych mordek codziennie, nie spędzać razem przerw, nie odawalać na lekcjach. Ja nie wiem jak przeżyję, bez niektórych.
Tyle się nauczyłam, można powiedzieć, że dojrzałam. Poznałam się na ludziach. Wiem, gdzie leży granica moich wytrzymałości.
Ja nadal nie wierzę...
Nie wierzę, że to półmetek, że matura...
Nie, ja nie chcę!
_______________________________________________________________
Najszczęśliwasza na świecie.
Mam nadzieję, że to się nie zmieni.
A Twoje szczęście będzie jeszcze bardziej wypełniało moje serducho.