Ach, nastrój mam podły, podły, podły. Najpodlejszy, jaki może być.
Chociaż, nasza lista tortur mi go poprawiła...
Nie chce mi się nawet opisywać tej masakry i tragedii, jaka miała dziś miejsce na jeździe. Latałam w siodle jak głupia, a "skoki" były przejściem przez przeszkodę lub skoczeniem na ukos - tak, że musiałam uważać, żeby nie przypierniczyć nogą w stojak. Moje wszelkie próby nakierowania Atosa na środek spełzły na niczym. Raz nawet nie zdążyłam zrobić półsiadu i potknęliśmy się po przeszkodzie. Na nic zdała się "łydka" (cóż, powiedzmy, że to była łydka), cmokanie, palcat i nawet popędzająca nas pani Hania. Skoki były do dupy. Cóż, nie szło nam najgorzej z galopem, ale niektórzy jeżdżący dwa lata skaczą metr, a ja? Raz skoczyłam góra pół metra i już. I wszystko przez mój głupi dosiad i łydki. I kiedy Czesio będzie startował w zawodach, ja będę sobie ćwiczyć skoki przez czterdziestocentymetrowe krzyżaczki.
MAM DOŚĆ!
Jestem beznadziejna.
Tylko obserwowani przez użytkownika ewkhfkhdlkhfdskjhsdlkjh
mogą komentować na tym fotoblogu.
Inni zdjęcia: Gimnastyka wodna bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24