Czas leci masakrycznie szybko. Dopiero był luty, kwiecień, sierpień.. A już prawie połowa października zleciała..
Przynajmniej już mniej więcej mam określony plan, który mam zamiar zrealizować. Pewnie w 100% pewna nie będę, ale myślę, że to jest najrozsądniejszy wybór.
Chciałabym mieć pewność do wszystkiego. A nie mam..
Boję się, żę nie dam rady, że braknie mi sił i nic nie będę mogła zrobić.
To wszystko jest za trudne.
A czy inne były rozsądne? Oby.
Jest godzina 1:42 w nocy, a ja nadal nie śpię.
Jutro kartkówka z angielskiego, nie będzie ciekawie..
Ostatnio wspaniały czas, wspaniałe wydarzenie. :)
Chciałabym, żeby to szczęście trwało wiecznie.
Idę się położyć. 6:45 pobudka.
bye. ;)