Odwiedziłam dzisiaj stajnię! Tęskniłam za zapachem koni, szuraniem kopyt po słomie, za tymi ciekawskimi mordami, wąchającymi moje kieszenie w poszukiwaniu marchewek.. Chciałam z nimi po prostu pobyć, bo niesamowicie mi ich brakowało przez te 9 dni. Móc się przytulić do Prymusa.. bezcenne. Wyczyściłam go, pomasowałam, pogadaliśmy.. Wyżaliłam mu się. Chciałam go wylonżować, ale po kilku kołach zaczęło padać. A już opuszczał łeb i kierował do mnie ucho! Głupia pogoda. Jako, że mój koń to meteopata, odmówił dalszej pracy na lonży, podszedł do mnie i chował łeb w moim brzuchu, byle tylko mu ten czerep nie zmókł. Moje głupie.. Posiedziałam trochę z Olgą i Ornetą. Chcę przyzwyczaić malutką do szczotek. Ma już ponad pół roku, więc czas najwyższy. Zachowywała się wzorowo. Najpierw wyczyściłam szczotką jej matkę, później dałam Ornecie obwąchać i bez problemu pozwalała się szczotkować. Grzeczna dziewczynka.
Przed ścieżką będzie tyle roboty, a mnie boli palec! Ortopeda dziś powiedział mi, że mam krwiaka w stawie i że będzie mnie bolało mniej więcej 3 miesiące! Jedyne co mogę robić to smarować dwiema maściami na przemian, kilkanaście razy dziennie. I pojeździć mogę dopiero za tydzień.
Ave.