Takie tam z moim złym kuniem, za czasów mojej sprawności i jego ogarnięcia psychiczno-fizycznego. Brakuje mi tego końca lipca-początku sierpnia, kiedy oboje pracowaliśmy tak, jak powinniśmy. Kiedy mój koń chodził wyluzowany, powyginany i chętny do współpracy. Teraz mamy przerwę, przez moją kontuzję, konia jeździ Szymon i nie wiadomo jak to będzie za tydzień, dwa.. kiedy wsiądę na tę moją gniadą gnidę. Chcę wakacje, chcę być u niego codziennie, jeździć codziennie, pracować nad nim..
Pierwsze koty za płoty, czyli randka z chemią i matematyką zaliczona. Dzisiejsze dziewięć godzin lekcyjnych mnie zniszczyło, nie czuję mózgu, nic nie czuję! Chce mi się tylko krzyczeć z bezradności. Cieszę się, że zaczęła się szkoła, znów mogę spędzać czas ze znajomymi, ale wiem, że nauka w tym roku będzie wyjątkowo ciężka, a dla koni tak mało czasu.. Prymusowi będzie odbijało od nadmiaru energii.
Nie mam zdjęć.