Dlaczego rodzice zawsze muszą psuć mi plany?
Mała rozprawka na ten temat, w której wyleję całą swoją wściekłość. Od samego rana, ba, żeby tylko od rana - od wczorajszego wieczora planowałam dzisiejszy dzień. Obiecałam sobie, że pojadę dzisiaj do stajni, pojeżdżę Omegę, Prymusa, wylonżuję Lirę.. Wszystko miało być idealnie tak jak sobie to wymyśliłam. Rano obudziłam się z dobrym samopoczuciem i humorem. Ból głowy znikł, katar już tylko nieznacznie dawał mi się we znaki i w zasadzie w niczym nie przeszkadzał. Po czym telefon od mamusi zniszczył wszystko. Wielka awantura, bo przecież ja jestem tak bardzo chora, że nie mogę pojechać do stajni nawet na dwie godziny! Taak, lepiej mi wyjdzie leżenie cały dzień w łóżku! Oczywiście. Proszę bardzo. Będę leżała i leżała. A konie niech stoją. Super. Za godzinę z kotem do weterynarza, a potem będę lażała wedle życzenia mamusi.
Ave.