jeszcze z wycieczki, trochę czasu minęło od tej pory.
Sylwia jeszcze bez aparatu, a Marcelina bez grzywki.
fajnie popatrzeć na to jak ludzie się zmienili pod względem wizualnym. ostatnio oglądałam zdjęcia mamy i taty z dzieciństwa. taty w życiu bym nie poznała, za to mama wyglądała zupełnie tak samo jak ja teraz. porównałam jej zdjęcie z Komunii do mojego i odbić odkalkować ktoś móbgłby się pomylić, wyglądała tak jak ja. (pomijając to, że miała ciemniejsze włosy, których jej zazdroszczę). mentalnie chyba jestem jak tata, też lubię sport, nie wysiedzę długo w miejscu, a no i lubię gadać, co w sumie jest wadą jak i zaletą. po tym obozie cieszę się, że mam takich rodziców jakich mam. nie zamieniłabym ich na żadnych innych. owszem bywają sprzeczki, ale w której rodzinie ich nie ma? nerwy wkrótce i tak przechodzą, i znów jest wszystko jak dawniej. w sumie cieszę się, że jestem kim jestem, że jestem skąd jestem i że wyglądam tak jak wyglądam (owszem można coś poprawić, ale już tam). jest dobrze tak jak jest. zdaję sobie sprawę z tego że użyłam kilka bądź kilkanście razy słów "jest" i normalnie gdyby to było na ocenę dostałabym jakąś tróję jak nie gorzej za powtarzanie słów. wspominając o szkole nasuwają mi się na myśl wakację, których pozostało tak niewiele. mam zamiar je dobrze, wręcz bardzo dobrze a nawet jak najlepiej wykorzystać.